Oj, porobiło się. Trochę zajęć. Trochę podróży. I bęc, tyle już dni bez słowa. Tymczasem ciągle się coś dzieje. Uparcie obstaję przy pomijaniu tutaj polityki. To co się tam (tzn. w polityce) dzieje utwierdza mnie tylko w słuszności tego postanowienia. Tymczasem w cieniu tamtych wielkich nikną te małe, lecz często znamienne, wydarzenia.
Oto – dowiedziałem się tego z porannego dziennika Trójki kilkanaście dni temu – wysadzono w powietrze te szczególne skamienieliny gierkowskiej epoki, jakimi były konstrukcje węzła niedoszłej „olimpijki” pod Bolimowem. Dla wiadomości młodszych, nie pamiętających tamtej epoki, to miał być polski oddcinek autostrady, która miała połączyć Moskwę ze światem zachodnim z okazji Olimpiady.
Jak w wielu innych przypadkach w tym systemie (a i po dzień dzisiejszych w tym co wyrosło na jego rozwalinach) miało być pięknie, a wyszło jak zawsze.
Teraz zbliża się tu, też w okolicznościach przywodzących na myśl raczej poród kleszczowy, nowa autostrada A2. Co z tego zostanie? Oglądałem kilka tygodni temu budowę A1 pod Kiełbasinem niedalek od Chełmży. Wygląda to optymistyczniej, niż tamte – gierkowskie – budowy. Ale, jak to już przywoływałem w tym miejscu, „osły żyją długo…”.
Jako ruina bolimowski węzeł prezentował się całkiem nieźle. Chyba spatynował się znacznie lepiej niż np. wielkopłytowe bloki Osiedla za Żelazną Bramą, by nie szukać daleko. Ale tak czy inaczej płakać nie ma po czym. Szkoda jedynie, że to nie PKiN.
Tak na marginesie. Problem patynowania się architektury modernistycznej jest bardzo ciekawum zagadnieniem. Moderniści w jakiś sposób uwierzyli w zawieszenie upływu czasu. Uwierzyli, że wyznaczają moment architektonicznej paruzji. W efekcie nie brali pod uwagę upływu czasu. I to niestety widać.
Interesujący jest w tym kontekście wątek antycypacji upływu czasu jaki podniósł Albert Speer przy okazji budowy norymberskiego Zepellinfeld. Jego intencją było projektować to tak, by te budowle za tysiąc lat (wszak Rzesza miała być tysiącletnia) były wspaniałe także jako ruiny. Kompleks Zepellinfeld przeszedł do historii szybciej niż się tego sam Speer spodziewał. Czy jego pozostałości mają coś z antycznych ruin? Nie wiem, jeszcze tam nie byłem. Owszem słyszałem ukradkowe uwagi, że i owszem są imponujące. Ukradkowe, gdyż jest to jeden z tych tematów, o których ciągle „nie trzeba głośno mówić”.
Tak to wyglądał…
Comming soon…
Zdarzyło mi się dopiero co spędzić trochę czasu na Morawach. Bardzo interesująca podróż. Postaram się podzielić z Wami nią jak najszybciej.
Sławku, dawno się nie widzielismy – gdzie jesteś?
http://www.forbidden-places.net/